Jakiś czas temu dostałam maila, z propozycją udziału Misi w promesie reklamowym Fundacji TVN. Chwila wahania z mojej strony, potem krótka rozmowa z Dominiką, która oświadczyła, że chce wziąć udział, a na moje ” ale musisz się liczyć z tym, że wszyscy będą wiedzieć, że jesteś chora” – krótka odpowiedz „i tak wiedzą” a następnie decyzja, „zgadzamy się”. Od tego czasu wszystko działo się bardzo szybkooo i tak, w piątek wcześnie rano  bo o 3,20 wyruszyliśmy do Krakowa. Pora tak nieprzyzwoita, bo po pierwsze do Krakowa mamy prawie 600km, a po drugie jest szansa, że mała prześpi chociaż część drogi. Niestety to tylko życzenie matki, bo dziecię przespało 2 x po 30 minut, ale była bardzo dzielna i podróż zniosła bardzo dobrze. W Krakowie byliśmy już ok 11. Postanowiliśmy, że nie zmarnujemy żadnej minuty spędzonej w tym przepięknym mieście. Bardzo nam to ułatwiła lokalizacja hotelu. Fundacja TVN zapewniła nam noclegi, w cudnym hotelu na Kazimierzu, stąd mieliśmy przysłowiowy rzut beretem na Rynek, a także do Fundacji Matio, która opiekuję się naszymi dziećmi. Oczywiście pierwsze kroki skierowaliśmy do Fundacji Matio. Czas na pogawędce   płynął bardzo szybko ale do zobaczenia tak wiele, więc po wypiciu pysznej kawki ruszyliśmy dalej. Najpierw kładą Bernatką  a potem na Rynek

Oczywiście jak na turystów zwiedzających Kraków przystało, zaliczyliśmy wszystkie „święte” miejsca 🙂 czyli Sukiennice, Kościół Mariacki, obeszliśmy cały Rynek łącznie z pogonią za gołębiami i spacerem wokół Wawelu, gdzie obowiązkowo trzeba było zrobić fotkę ze smokiem, który zionie ogniem.

Była tez chwila na karmienie łabędzi 🙂

Dzień nam minął bardzo szybko, sami nie wiemy skąd mieliśmy tyle siły 🙂 O 21 wszyscy grzecznie byliśmy już w łóżkach.

Rano o 7 pobudka, bo na plan zdjęciowy mieliśmy się stawić na 9. Dominika podekscytowana, ale wyluzowana. Pierwsze ujęcia były kręcone w bardzo urokliwej części Krakowa – w domu z przepięknym ogrodem.

W oczekiwaniu na nagranie

I na planie 🙂

 

Pomiędzy poszczególnymi scenami, Misia znalazła czas aby nawiązać nową znajomość 🙂

oraz na wygłupy 🙂

Może trudno w to uwierzyć, ale 3 małe sceny były kręcone ponad 4h. Po nakręceniu scen „domowych”, przenieśliśmy się na drugi plan – do szkoły i tu zabawa od początku, chociaż widać już było, że Misia jest zmęczona.

Butów nie było widać 🙂

 

Z reżyserem – przesympatycznym „wujkiem” Grześkiem.


Przed 17 mieliśmy już wszystko nakręcone. Atmosfera na planie była niesamowita. Wujek Marek – kierownik planu świetnie dbał o  komfort pracy Dominiki i bardzo się o  nas troszczył. Dbał by niczego małej nie brakowała, wyczuwał kiedy potrzebna jest mała przerwa. A gdy coś nie szło, cała winę zrzucał na kamerzystę, który miewał problemy z ostrością 😉 Dominika przez cały czas czuła się bardzo komfortowo i nie stresowała się wcale. Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, że tyle osób pracuje by nakręcić króciutki filmik. Zwykle ludzie podziwiają prace aktorów, zachwycając się ich grą, a nie docenia się pracy ludzi, których w tv nie widać. My po tej przygodzie, chylimy czoła przed całą ekipą, bo to co niedługo będziemy mogli obejrzeć jest zasługą niesamowitych ludzi, którzy sprawiają, że praca na planie to przyjemność. A praca z dziećmi zapewne do najłatwiejszych nie należy, nie wspominając o zupełnych amatorach. Troszkę zmęczeni około 17 byliśmy już hotelu. Ale nie było mowy o leniuchowaniu 🙂  Inhalacja, drenaż, kolacja iiii czas na spacer 😉

Spacerując po krakowskim Bulwarze, postanowiliśmy zadzwonić do znajomych, których poznaliśmy kilka lat temu na turnusie rehabilitacyjnym. Bardzo się ucieszyliśmy, gdy i oni się ucieszyli na wieść, że jesteśmy w Krakowie. Kilka minut i już razem spacerowaliśmy po krakowskim Rynku 🙂

Mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś to powtórzymy 🙂 Sobota minęła bardzo szybko i po dniu pełnym wrażeń nadszedł czas na sen.

W niedzielę o 10 byliśmy już po inhalacjach, drenażach a nawet po śniadaniu, sama się dziwię, że tak szybko potrafiliśmy się ogarniać. Przed wyjazdem krótki spacer na Wawel, bo obiecaliśmy Misi wizytę w smoczej jamie


Z Krakowa, oczywiście Dominika wróciła z pamiątkami. Zwykle dziec wracają z Krakowa ze smokami a Misia wróciła z… ? Wnikliwy obserwator, zapewne już wie 🙂

Wprawdzie całego Wawelu nie udało nam się zobaczyć, gdyż postanowiliśmy jeszcze zwiedzić Wieliczkę 🙂 Ale na pewno jeszcze tam wrócimy.

Było warto 🙂

I tak dzięki Fundacji TVN Nie jesteś sam, spędziliśmy bardzo aktywnie 3 dni. To fundacja zapewniła nam 2 noclegi i zwrot kosztów podróży a firma męża pożyczyłam auto 🙂 Przyznajemy, że pewnie sami nie odważylibyśmy się na tak szaloną podróż. Tak naprawdę godząc się na nagranie promesu, byłam pewna, że odbędzie się to w Warszawie a tu taka niespodzianka. Teraz z czystym sumieniem, mogę powiedzieć, że było warto. Dodam jeszcze, że za udział w promesie fundacja nie płaci, możemy się starać o dofinansowanie leczenia Dominisi wysyłając odpowiedni wniosek. Jednak nie o pieniądze tu chodzi a o zauważenie, że są wśród nas zupełnie zdrowo wyglądające dzieci, których dzieciństwo nie zawsze jest beztroskie. Spot będzie można obejrzeć za jakieś 2 tygodnie. Czekamy z niecierpliwością 🙂 I dziękujemy za niesamowite wrażenia i świetną zabawę 🙂