Właśnie trwa XIII Ogólnopolski Tydzień Mukowiscydozy pod hasłem Mukowiscydoza – może dotyczyć również Ciebie. Bardzo dużo w tym haśle mądrości… Zwykle gdy stykamy się z jakąkolwiek chorobą, wydaje nam się, że nas to nie dotyczy, nie nasz problem. Jeszcze 9 lat temu, ja myślałam podobnie. Miałam małe, śliczne, upragnione dziecko, męża i sielskie życie. Gdy zaczęto podejrzewać u Dominiki mukowiscydozę, wstyd się przyznać, ale myślałam, że to wirusówka, która zaraz minie… Nikt, nigdy w rodzinie ani bliskiej, ani w  tej dalszej nie chorował na płuca, nie było przypadków mukowiscydozy. Nigdy o niej nie słyszeliśmy. Gdy okazało się, że mukowiscydoza stała się częścią naszego życia, bardzo długo nie mogliśmy zrozumieć, jak to możliwe, skąd te „wadliwe” geny? I jakiego trzeba mieć pecha aby trafić na drugiego nosiciela! Przecież tylko (albo aż) co 25 osoba w Polsce jest bezobjawowym nosicielem tej wyniszczającej choroby… A jedno na 2500 dzieci rodzi się z mukowiscydozą… Patrząc na te dane teraz gdy Dominika jest z nami,  urodzenie dziecka z mukowiscydozą, nie wydaje mi się czymś rzadkim, niemożliwym… Każda z par starająca się o potomstwo powinna mieć świadomość, że istnieje takie zagrożenie. Oczywiście, gdybym 10 lat temu wiedziała o nosicielstwie swoim i męża i tak zdecydowałabym się na dziecko, bo potrzeba macierzyństwa była ogromna. Dominika to nasze ukochane, wymarzone, idealne dziecko. Mimo życia z chorobą, staramy się aby jej życie nie odbiegało za bardzo od życia jej rówieśników. Walczymy o szczęśliwe dzieciństwo i zwykle za sprawą cudownych ludzi, którzy nas otaczają, nam się to udaje.